poniedziałek, 7 czerwca 2010

Z PODWÓRKA CODZIENNOŚCI:

Niezwykłości codzienności


Zaduch; biały pyłek z topoli - niczym zwinne baletnice w białych spódniczkach - tańczy w objęciach delikatnych podmuchów wiatru. Scena przedstawiająca ciszę, spokój i harmonię w mgnieniu oka przeradza się w dantejskie piekło. Zator na drodze; sznur samochodów przeplatany kilkoma tramwajami topi się w kłębach spalin. Lekkie, białe puszki wirujące w powietrzu mieszają się z pierwszymi kroplami deszczu i zanieczyszczeniami. Wiatr przybiera na mocy, rozpętuje się wichura, a pojedyncze krople przeradzają się w ulewę. Świsty, tętnienie, przekrzykujące się klaksony samochodów. Kiedy zdawać by się mogło, iż wiatr i deszcz zawładnęły całym wszechświatem, ich moc nagle słabnie. Wiatr milknie , a po chwili uspokaja się również ulewa. Niebo rozpogadza się i uwalnia spod chmur słońce, które jasnymi promieniami osusza przemoczonych ludzi z radością przyglądających się delikatnym kolorom pastelowej tęczy.

A wszystko to w ciągu zaledwie piętnastu minut, na poznańskiej trasie tramwajowej ogrody-traugutta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz