Z PODWÓRKA CODZIENNOŚCI:
Ile piękna jesteśmy w stanie znieść?
Myślę, że bardzo wiele…
Jeśli jednak będzie Ci się wydawało, że już nie masz gdzie go pomieścić, to uporządkuj trochę w głowie, w sercu i w innych miejscach, w których trzymasz dużo różnych rzeczy i pozbądź się w końcu tych niepotrzebnych. Zamknij oczy i weź głęboki oddech. Po tym jakże banalnym zabiegu nie powinno już być problemu z przyswajaniem „nowego piękna”.
Poza tym już samo piękna wydaje się mieć niezwykłą właściwość wypierania tego co jest od niego mniej wartościowe – to oferta dla tych bardziej leniwych, którym porządek w głowie musi zrobić się sam. A skoro i to jest możliwe, to mamy równouprawnienie nawet w sferze dostępu do niekończących się pokładów otaczającego nas piękna.
Czyż to nie… PIĘKNE? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I nie zawiesiłaś.
OdpowiedzUsuńI nie smucisz się.
I nie wygrasz zakładu.
Dobrze o tym wiesz...
Wiarygodny tekst to spora część sukcesu autora.
OdpowiedzUsuńAle to zawsze tekst, a nie materiał do psychoanalizy.
Mówisz, jakbyś nie znała psychoanalizy.
OdpowiedzUsuń;-).
To ze znam, nie oznacza, że zgadzam się ze wszystkimi jej założeniami i często wyssanymi z palca interpretacjami.
OdpowiedzUsuńA poza tym, mówię tak, żeby się odczepił Pan sympatycznie-złośliwy i przestał mnie analizować ;)
Ha, o tym mówię! ;-)
OdpowiedzUsuń